Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1444

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
230

ko się czegoś lepszego spodziewałam i taki z temi wspomnieniami się żyło, a na progu trzeba będzie porzucić wszystko jak stare łachmany. Więc myślę sobie, to już umrę dziś, jakże ci się zda?
— A! niechże Bóg uchowa! — rzekł Zacharjasz.
— To dobrze, bo ty jesteś syn poczciwy i tak mówisz jak to się mówi kiedy dziecko pamięta przykazania Boże, ale swoją drogą, mnie bo już nudno stare kości dźwigać, trzeba się wybierać na tamten świat. A pochowacież mnie jak się patrzy? hę?
— Moja matko kochana...
— Co tam ceremonje, mów jak należy, a zrób jak cię poproszę. Na starym smętarzu, a ty może i nie wiesz gdzie stary smętarz?... ale ci powiedzą — jest grób w lewo w samym końcu muru. Był tam pomnik, pyramida z cegły, ale to się musiało obwalić ze szczętem, bo kto tam umarłych domu pilnuje. On tam pochowany nieboraczek, pieszczota moja jedyna, w żabotach i haftowanym fraku... połóżcie mnie koło niego. Myśmy sobie zawsze obiecy-