Przejdź do zawartości

Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1385

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
171

— A i śmiesznym baron tak bardzo nie jest, — a potém szepnęła: — ręczę ci, że go Elwirka ułoży.
Feliks się rozśmiał.
— Jak wyżła? za stary! nie w pierwszém polu, a rasy nie ma, nic już z niego nie będzie!
— Młoda dziewczyna, najprędzéj nad starcem panować może, c’est un fait.... Ja z góry mówię, — zakończyła Narębska, nie jestem temu przeciwną.
— Ani ja! — żywo zawołała Elwira.
— A! to cóż mi pozostaje? — rzekł p. Feliks, — naturalnie i ja przeciwko temu być nie mogę, nie widzę nawet na coby się protestacja moja przydała? Ale pozwólcie mi dla zrzucenia ciężaru z serca, abym wam całą prawdę powiedział. Elwira gniewa się na tego który ją opuścił, chce się na nim pomścić, a mści się na sobie.... Pilno jéj wyjść za mąż, byle jak, aby świetnie. Z tém wszystkiém nic nie nagli w istocie, nie jest ani starą, ani brzydką, ani ubogą i mogłaby wyśmienicie na coś lepszego poczekać.
— Ale, — dorzucił Narębski, — uwagi mo-