Przejdź do zawartości

Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1278

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
64

— Szkoda, — dodał wreszcie pan Michał wzdychając, — że dla tak dziecinnego powodu, dla kilku słów za gorąco wymówionych, chcesz mnie pan koniecznie opuścić. Nie mam prawa gwałtem go wstrzymywać, ale proszę, jeżelibyś zmienił postanowienie, a chciał powrócić, — pamiętaj, że drzwi moje zawsze są dla niego otwarte.
Była li tam iskra uczucia jaka, czy tylko interes własny, w rozbiór chemiczny wdawać się trudno, nie trzeba jednak nigdy zbyt surowo sądzić ludzi, najzimniejsi mają poruszenia serca poczciwe, ale one u nich przychodzą na krótko, i odstępują prędko. Drzemlikowi jakoś żal było Teosia.
Rozstali się bardzo grzecznie, a Teoś uwolniwszy się z bardzo niewielkim zapasem, wyszedł przemyślając co na teraz począć z sobą. Nie rozpaczał wcale, a opieka nad sierotą, nietylko że mu nie ciężyła, ale zmuszając do pracy, dzielnym była bodźcem. Tegoż dnia zaraz postanowił sobie poszukać mieszkania bliższego Święto-Krzyzkiéj ulicy i małą izdebkę przy Chmielnéj znalazłszy, tam się prze-