Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
209

rzysz? hę? no! masz słuszność.jestem goły, ale to rękojmia posłuszeństwa....
— Mamy się więc rozstać na zawsze? — dodał z przesadzoną ironiczną czułością. — Bóstwo moje! aniele.... życie! rozstać na zawsze! nie widziéć nigdy twych malowanych policzków! przy prawnych włosów i wstawianych zębów! O! co za boleść okrutna! Ach! ach!
Adolfina rozgniewana krzyknęła:
— Preczże mi z oczów! precz....
— Idę, nie krzycz, — odparł Pluta, — idę.... z sercem ścisniętém i duszą zrozpaczoną.... bądź zdrowa! bądź zdrowa! a! I pisuj do mnie na Berdyczów.... — dodał na końcu.
Kachna, która wbiegła na krzyk pani, zastała już nieprzyjaciela na wylocie.... kapitan widząc ją grożącą mu porwaną z kąta szczotką, zawinął się żywo i ścigany przez psy, dopadł furtki zły, ale zarazem rozśmieszony. Było to w jego charakterze, że wielkie przeciwności, obudzały w nim wielką wesołość...... najdowcipniéj szydził, gdy nic nie miał do stracenia.