Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
195

Kirkuciowi znowu zwilżyły się powieki.
— Opuszczasz mię dobroczyńco! — zawołał z głębi duszy, — nie masz więc serca na świecie! nie ma! Ty! co tak byłeś dla mnie wielkim i wspaniałym, kruszysz dzieło rąk swoich, nieszczęśliwego Kirkucia!! Pozostaje mi....
— Iść na pustynię i opłakiwać grzechy żywota! — dodał kapitan niewzruszony. — Rób co chcesz, prima charitas ab ego, wiesz co to znaczy?....
— Nie wiem! — odparł Mateusz płacząco.
— Bliższa koszula ciała niż kaftan, — rzekł kapitan, — to darmo. Wiek nie pozwala mi już popierać spraw wszystkich nieszczęśliwych i pokrzywdzonych i odegrywać daléj rolę sławnego kawalera z Manszy.... Kirkuć, kochanie moje, trzeba miéć rozum, naucz się zażywać tabaki, będziesz miał rozrywkę tanią, która ci dawne zastąpi, innych wyrzec się potrzeba. Jenerałowa da ci na wsi schronienie, tam słowiki, bzy, jaśminy, cień, chłód, słońce, skowronki i sielankowa dekoracja, napoją cię czystą rozkoszą. Wierz mi, nie majak wieś, proste a szczere serca wieśniacze, wódka nie kła-