Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

niego, co rok rosnące, ale jeśli się nie dopilnujemy....
— A jakże się możemy dopilnować, kiedy do niego dostąpić nawet niepodobna?
— Jak? otóż posłuchaj co mi mówił pan Samuel, a zrobisz potem co zechcesz, boś ty głowa i poradzić musisz jakoś. Tam, jak stryj powiada, potrzeba kogoś bardzo zręcznego, uczonego, coby potrafił Kasztelanicowi się podobać, przywiązać go do siebie — choć to bardzo trudno — coby oko miał nieustanne na intrygi i poświęcił się dla familii... Inaczej wiesz co być może? panna Aniela, niepoczciwe i nieznośne stworzenie, powoli nieochybnie starca opanuje; ona i Termiński razem się zwiążą, gotowi starego ożenić... gotowa mieć dzieci, a naówczas nam się i złamany szeląg nie dostanie.
Wzdrygnął się pan Hieronim.
— E! — rzekł z niechęcią i oburzeniem, to są brudy, w których złota szukaćbym nie chciał dla moich dzieci! Ubogi jestem, ale małoż uboższych od nas? Przyznam ci się, że to wszystko trąci mi niepoczciwą intrygą i podstępem, do których mieszać się nie mam ochoty. Niech bierze po nim kto chce...
— Zmiłuj się mój drogi — powoli biorąc go za rękę odpowiedziała żona — zrobisz sobie jak zechcesz, ja cię do niczego namawiać nie myślę; ale że to nie o nas jednych chodzi, ale o wszystkich Zawilskich i Pobiałów, co mogą iść do spadku po Kasztelanicu, przynajmniej się z niemi poradź, powiedz im co pan Samuel polecił, i poczniesz sobie jak zechcesz...
— Widzisz, moja droga Kostusiu — rzekł po namyśle mąż — nie chciałbym już nawet całkiem ocierać się więcej o tę kałużę. Ubodzyśmy; da Bóg co daremnika z tego spadku — ha! to dobrze! a wezmą go obcy — niechaj sobie biorą! Te miliony mi nie pachną. Nikt nie wie pochodzenia tej ogromnej fortuny Kasztelanica; kto zgadnie jak to przyszło? — nie chciałbym tknąć grosza źle pozyskanego; boję się tego dla dzieci.
— Mój ty drogi poczciwcze — ściskając go zawołała