Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Pan Piotr był dotąd jeszcze pięknym owym i miłym mężczyzną, co się umiał podobać pannie Podczaszance; lgnęli do niego ludzie, miał bowiem dar szczególny zyskiwania sobie ich serc, wejrzeniem, słowem, uśmiechem. Łagodnego charakteru, wielkiej powagi i rozsądku, prawy i poczciwy, dla żony był mężem najserdeczniejszym, uprzedzającym jej żądania, zawsze jeszcze kochankiem. Marja, gdyby nie los córek, którym się zbytecznie trapiła, nieustannemi postami i nowennami na intencję Józefy, Marji i Hortenzji dokuczając niebu, byłaby najszczęśliwszą z niewiast.
Ale każdy musi mieć w życiu jakieś strapienie, jeśli nie istotne to zmyślone, tak ta gorycz potrzebną jest nioodbicie przyprawą każdego losu. Pani Piotrowa wychowawszy córki po Bożemu, uczciwie, skromnie, doczekawszy się tej pociechy, że jej wyrosły hoże, zdrowe, poczciwe i pobożne, trapiła się teraz nieustannie co z niemi zrobi.
Biedna matka tak się uśmiechała do kawalerów tak o nich marzyła, tak ich szukała, że aż pan Piotr ten jej niepokój uśmierzać musiał ciągłemi przypomnieniami woli Bożej i Opatrzności. Ale te nie wiele pomagały, a jak na przekorę nikt się nie zjawiał, nie wiem czemu; może dla tego, że właśnie w średnim stanie, w domu zamożnym, gdzie córek jest kilka nie zbyt bogatych a starannie wychowanych, zwykłe o wydanie ich najtrudniej. Ubogi szlachcic nie pokusi się o nie, bojąc się wymagań familii, przywyknień panny, stosunków coby go podrujnowywały; bogaci szukają bogatych, a o kochaniu i zakochaniu w teraźniejszych ciężkich czasach — gdy ogólnie biorąc wszyscy są starzy nim dorosną — o kochaniu jakoś niesłychać. Kwitły więc piękne panny Piotrówny, kwitły rodzicom i sobie, darmiuteńko się rozwijając z wielką matki obawą. Dawano bale, wieczory, spraszano po cichu na imieniny, a panna Józefa, miała już lat dwadzieścia i dwa! Pani Piotrowa z dwudziestym trzecim jej rokiem powoli siwieć poczęła, biedaczka.