wa między niemi, niewiadomo; ciocia z początku bardzo sobie życzyła, żeby z Anielą, dla oka ludzkiego, żenił się Termiński, ale jemu się tego nie chciało, ażeby się więc pozbyć cioci i siostrzenicy, szepnął, że temby sobie los daleko może świetniejszy zagrodziły. Chodziło tylko o to by się staremu podobać, stać niezbędną, usidlić go — a kto wie? on sam mógł pannę Anielę powieść do ołtarza.
Termiński wiedział o niepodobieństwie takiego końca (w chwili gdy to się działo), i dla tego właśnie łudził je tem obie. Ale nie znał Anieli; w istocie, stworzeńko to było daleko zręczniejsze, śmielsze, chytrzejsze, niżeli się spodziewać było po wychowaniu Robowej i życiu jakie pędziła w małem miasteczku. Zaledwie weszła na dwór Kasztelanica, z tytułem zwykłym Ochmistrzyni, zgadła zaraz charaktery tych co ją otaczali, owładnęła wszystkiemi, ukształciła się powierzchownie, potrafiła doskonale zastosować do otaczających, i przeraziła Termińskiego, niespodzianą zręcznością w postępowaniu z Kasztelanicem. Napróżno, zapóźno chciał ją wycofać różnemi sposobami; Aniela pozostała mimo niego i kamerdyner musiał zwrócić się ku niej, by nie mogąc się jej pozbyć, przynajmniej korzystać.
Są tak szczęśliwe organizacje ludzi, które nie rozumiejąc, nie zdając sobie sprawy z tego co czynią, umieją wszakże każdy krok stawić trafnie i postępować jak gdyby z najgłębiej obmyślanego planu. Instynkt jakiś wskazuje im drogę: nie chybią słowem, ruchem, wejrzeniem i dochodzą do celu cudownie, fatalnie rzecby można, nie wiedząc nawet jakie ominęli niebezpieczeństwa. Tą trafnością instynktową w najwyższym stopniu obdarzona była Aniela, i tak szybko z mieszczanki przedzierzgnęła się na panią, że osłupiały Termiński poczynał się chwilami lękać tej, którą sam wprzódy naraił. Jakby przeczuwała jakąś potrzebę wykształcenia się powierzchownego, nabrała maniery, mowy, tonu zupełnie nowego, raczej przeczutego niż naśladowanego, bo kogóż w Strumieniu widzieć mogła?
Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/59
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.