Przejdź do zawartości

Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



II.

Wieczorem tegoż dnia, w skromnym pokoiku w oficynie przy starym dworze, któregośmy salon widzieli, siedziała mocno zamyślona przed podróżnem źwierciadełkiem, otłuczonem i polepionem, znajoma nam już pani Hieronimowa i machinalnie dość niedbale zawijała papiloty, wcale nie myśląc podobno o włosach. Twarz jej wyrażała głęboki smutek, zobojętnienie, strapienie, ciężar jakiś na sercu leżący. Oczy miała wlepione w otwarte okno, ale nic niemi nie widziała; ręce chwilami wstrzymywały się w robocie, to znów pchnięte obudzoną myślą zwijały i rozwijały rozsypane włosy. Uśmiech zwykły jej ustom, teraz je opuścił, zapadły głęboko, czoło się zmarszczyło, może nawet jakaś łza mimowolna błyskała pod zwilżonemi powiekami, z pod których dobyć się nie mogła.
W koło niej wszystko okazywało, że była gościem w tym dworze: tłumok ubogi, odarty, stary towarzysz wielu niewygodnych podróży, walizka pozwiązywana sznurkami, wyszarzana słomianka i woreczek z miny na zapas owsa wyglądający, rzucony w kątku zdradzały, że tu przybyła z końmi i zapewne nie na długo. Manatki były ubogie, szlacheckie, tłumok czerwony, pudełka stare, łóżeczko kołdrą perkalikową pokryte, szkatułka porozklejana i opadła z fornierów, a dziewczyna, która w tej chwili rozbierała panią, w spódniczce wiejskiej fabryki, w kusym sieraku, w butach, z głową białą chuściną zawiniętą, nie była wcale pokaźną garderobianą, choć hoża, zdrowa, ładna, i z tą swobodą wyrytą na twarzy, która najlepiej dobrego pana dowodzi. Po chwilce uszanowanego przez nią milczenia pani, dziewczyna pokręciła głową z widocznym frasunkiem i przerwała ciszę umyślnym długim kaszlem.
Obudzona, z przestrachem obejrzała się pani Hie-