Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

obowiązek, do którego się poczuwam spełnię; potem pan Tomasz niech rusza i pracuje.
To rzekłszy pan Piotr zabierał się do wyjścia.
— Zgoda! zgoda! — także biorąc kapelusz zawołał pan August — nie ma co przeciw temu powiedzieć, ani co lepszego wymyśleć, ale to wszystko razem czy się na co przyda? — ciszej po wyjściu pana Piotra zapytał Pawła.
— Nie wiem odparł cicho i skromnie, w duchu zgryziony i upokorzony, że tu nic nie stanowił i nic nie znaczył, Paweł.
— A jakże się waćpanu dobrodziejowi zdaje? — zapytał pan August...
— O ile wiem i domyślać się mogę, bytność stryja widzi mi się daremną.
— I ja tak myślę! — tajemniczo szepnął po cichu pan August. Tomasz to co innego!
Na tem rozeszła się pierwsza rada familijna, ale w ciągu dnia projekta różne były ciągle na stole, i kilkakroć jeszcze je rozbierano; a że w istocie nad Tomasza nie było nikogo coby się mógł podjąć ciężkiej misji przy Kasztelanicu, wszyscy naglili, żeby ją przyjął. On się silnie opierał, nie chcąc drogiej poświęcić swobody dla niepewnej posługi, a prawdę powiedziawszy nie wiele dbając i nie bardzo potrzebując tego spadku. Ale tak się nań nasadzili August, Piotr, pani Piotrowa, która w tem widziała córek swoich posagi, że ku wieczorowi choć posępny, już się nie sprzeciwiając milczał. Zauważali wszyscy, że oboje z siostrą usunęli się w kącik salonu i długo tam rozmawiali z sobą. — Tomasz był smutny nad swój zwyczaj i zamyślony.
Paweł dożywał ostatniego dnia pobytu w Zrębach, rad że z nich nazajutrz uciecze; ani go wesołość tego wieńca panienek, tej rodziny tak serdecznie połączonej, zgodnej, miłej i wdzięcznej, poruszyć i przywiązać mogła. Skwaszony domowem pożyciem swojem, przywykły do rozrywek innego rodzaju i tonu, chodził wśród tych nowych znajomości sztywny, nudny i znu-