Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i postanowił, zdawszy gospodarstwo jak to często czynił na żonę, a raczej na łaskę Bożą, zaraz nazajutrz wyruszyć do ojca, mieszkającego w bliskiem miasteczku, potem przez Rohoże do pana Piotra, do Zrębów, dla narady o interesie. Miliony Kasztelanica ogromnie mu już po głowie chodziły, a że chciwości dość otworzyć maleńkie przejście, aby się całą rzeką wylała, już się chwytał myśli objęcia całego spadku bez podziału, marzył, że Hieronima łada czem zaspokoi, z siostrą za fraszkę się ułoży, dzieci Józefa pozbędzie się małym datkiem, że Piotr może nie potrzebować od losu tego uśmiechu, Rotmistrz, kawaler, dożywotnią się pensją ograniczy, a on wszystko zagarnie. Był to projekt olbrzymi, ale któż kiedy między snem a jawą takich marzeń nie miewał?
Julja ze swej strony roiła dla córki świetne losy, dla siebie stosunki z pierwszemi domami, życie w stolicy i za granicą, o którem tylko słyszała jak o jakiemś szczęściu mistycznem, a w ostatku zakochanie się w niej jakiegoś udzielnego niemieckiego książątka, których tyle z miękkiemi nader sercami po świecie chodzi i t. d. i t. d. Petra także z milionami podawała rękę jakiemuś księciu, który w jej śnie miał czarne wąsiki, bródkę hiszpańską i lornetkę w oku.
Co się tyczy panny Hiacynthy, ta wprost spodziewała się od swej uczennicy jakich tysiąca dukatów posagu, i nie wątpiła, że z niemi dostałaby sobie męża, nie nazbyt już młodego, nieco łysego, wszakże mocnej kompleksji, a bardzo uczuciowego i umiejącego uczucia swe wyrażać w stylu kwiecistym... Ale któż przeliczy marzenia, które, jak w piękny wieczór jesienny jedwabne nici pajęcze, snują się tysiącami po głowach ludzkich, czepiając wszystkich uczuć i nadziei, zeschłych często łodyg i listków??
W domku tylko Hieronimostwa nie było tych marzeń, bo i one od ubóstwa stronią; rzeczywistość nadto się tam czuć dotkliwie daje, by wierzono w sny, które zawiodły ilekroć omamić usiłowały. Hieronimowa wzdychała nad dziećmi, ojciec rachował swoją intratkę, by