Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Jejmość i on śmiać się z nas będą tylko i sprawiedliwie, żeśmy z kwitkiem od Kasztelanica wrócili.
— Nie zupełnie z kwitkiem, kiedy tak ważną dla całej familii wiadomość przywiozłam.
— Powiem ci najszczerzej, moja duszko, odparł mąż, wszystko to tak mi przykre, tak czuję w tem nowe kłopoty i strapienia, taki to we mnie wstręt wzbudza, tak mi się nie chce leźć w to błoto, że wolałbym zamilczeć i zapomnieć. —
— Bardzo dobrze, gdyby to tylko o nas szło — przerwała kobieta — ale zaczekajże i zastanów się, ja jestem posłem w interesie całej familii. My możemy się sobie wyrzec, ale drugim drogi nie tamujmy: niech wiedzą i niech myślą.
— A! zapewne! i pan Samuel i drudzy mogliby nam nawet milczenie mieć za złe; zatem powiemy Pawłowi, a on niech resztę bierze na siebie. Ja jestem ubogi, czasu do tracenia nie mam; oni niech sobie głowy łamią kiedy mają ochotę.
— Więc chodźmy do Pawłostwa — rzekła Hieronimowa korzystając z okoliczności, bo oddawna pragnęła braci pogodzić, choćby ofiarą upokorzeń jakie tam zawsze doznawała od Julji, usiłującą bratowę zepchnąć jak najniżej, wyszydzić i boleśnie ukąsić. Konstancja znosiła to z uśmiechem i słodyczą ubogich, którzy przywykli do spychania, pocieszają się wewnętrznem uczuciem, że nie zasłużyli na nie. Obawiała się też mieć na sumieniu, że jest powodem waśni między braćmi.
— Nie — odpowiedział stanowczo Hieronim — nie duszko, noga już tam moja nie postanie — nie umieją szanować ciebie i naszego ubóstwa; nie mogę żyć z niemi, żal mi ich; nie mam nienawiści, nie mam gniewu, ale unikać ich muszę. Napiszę do Pawła, przyjdzie do nas.
Po głosie poznała żona, że namawiać byłoby próżno i milcząc powrócili z dziećmi do domku, a gdy świecę zapaliła starsza córka, usiadł zaraz Hieronim i do brata wzywając go karteczkę napisał. Posłano