Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

by mi fantazja przyszła, powtóre, żebym raz przecie może i zamąż poszła, jeśliby już bardzo prosił.
— Za tego kogo nie kochasz?! — zdziwiona przemówiła Ewunia.
— Ja żadnego już z nich kochać nie mogę — mówiła, wzdychając panna Marta — a miałabym się na kim mścić, gdybym sobie męża wzięła. Tenby mi odpokutował za nich wszystkich.
Ewunia spoważniała, patrzyła na nią z podziwieniem, kręciła główką, ruszała ramionami białemi, słuchała jakby nie rozumiała.
— I chciałabym — dodała Marta — abyś i ty, i my wszystkie spisek uczyniły i mściły się na nich.
— Taka jesteś zawzięta!
— Okrutnie! — zawołała z gniewem panna Marta.
Nagle przerwała rozmowę, pochyliła się do ucha Ewuni i szepnęła: