Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

się — mnie się widzi, że w tej rejestradzie popełniono omyłkę.
— Jaką? — spytał Reformat.
— O jednym poważnym konkurencie zapomniano.
— A mianowicie? — podchwycił skarbnik.
— O panu chorążym Brdęskim.
— Widzisz asindziej, szanowny panie Pawle — począł skarbnik — rzeczą nie jest cale dowiedzioną, ażeby chorąży Brdęski ważył się posunąć ku podczaszance. Człek niemłody, niezamożny, sterany, bo to pono wsze kąty świata wycierał, jakżeby oczy podnieść śmiał na tę lilję.
— Tylko co była różą — przerwał Reformat.
— Róża, lilia, fijołek, aniołek, gwiazda, wszystko to jej przystało — rzekł skarbnik. — Litanię bym całą ułożył.
Reformat paska dobył z pod stołu i po rękach strzepnął starego.