Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/357

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

my tu bez asindźki poczniemy! Proszę się nie śmiać, doprawdy, czułem się jakby odmłodzonym, a gdy asindźka nas opuścisz, postarzeję.
— A! doprawdy nie zasłużyłam, kochany podczaszy, na tyle dobroci — mówiła Marta.
— I Ewunia! Ewunia! wszak to asindźka jej wróciłaś humor i zdrowie.
— W istocie Ewa lepiej teraz wygląda i weselsza, ale to od tego baliku.
— Myślisz asindźka? czyby drugi dać wypadało?
— O! nie wiem, to pewna, że Ewa potrzebuje dystrakcji, ludzi, zajęcia, a może zamiast balem, zająćby ją mężem i gospodarstwem — dodała, uśmiechając się Marta.
— Młode to jeszcze, widzisz asindźka, i prawdę rzekłszy, oprócz chorążego, któremu po części już dałem odkosza, acz delikatnego, nikt się nie trafia.