Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/338

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mat krajał chleb na drobne kawałki, a pani Kropiwnicka nie śmiała oczów podnieść.
Przy sztukamięsie stary odsapnął, westchnął i ozwał się do panny Marty:
— Asindźka pewnie znasz panią Żychlińską z Dołhowoli?
— A jakże, dobra kobieta — odparła panna Marta — tylko ją nieszczęścia doznane w życiu przybiły.
— Tak! ta! dobra kobieta! Sekutnica!
— Pan podczaszy przebaczy — mruknął Reformat z końca stołu — bardzo pobożna pani, święta osoba, doznała wiele od losu, ale nawykła Panu Bogu ofiarować.
— Tak! tak — mówił podczaszy — Panu Bogu ofiarować, piękna ofiara czego ludzie nie dogryźli. Ciocia Żylińska. — Rozmyśliwszy się, dodał — siostrzeńczykowi, którego lat dwadzieścia kilka w oczy widzieć nie chciała... daje w dzierżawę Rozdołki,