Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/325

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Pan dobrodziej masz jedynaczkę córkę.
— To nie sztuka odgadnąć! — rozśmiał się stary. — Cóż dalej?
— Podczaszanka chora i smutna, a wie pan czemu? Może ma inklinację jaką w sercu, do której się przyznać nie śmie, a waćpan jej nie odgadujesz. Oto czytam z dłoni, że pan będziesz krzyżował córki zamysły i przeciwisz się jej sercu. Niech Bóg od tego broni, bo by bardzo źle być mogło. Oto kółko, które powiada, że od pana zależy jej szczęście, a nawet życie.
Podczaszy pochmurniał, wyrwał rękę prawie gniewny.
— Także mi znachor, co palce między drzwi kładzie! — Popatrzył na pielgrzyma, który się zręcznie wyślizgnął.
Przepowiednia nie w smak poszła bardzo staremu, chmurny się oddalił, a że był nieco zabobonny, choć