Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/197

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

grosza przy duszy! O! moje dziecko! W tem coś jest! to rzeczy nienaturalne.
Pani Bołtuszewska kontenta znać z logiki mężowskiej, stojąc we drzwich zaczęła się śmiać po cichu.
— Przysięgłabym, że w tem kobieca sprawa — szepnęła po cichu.
— Mówcie sobie co chcecie, i ty, i Żółtkiewicz — dodał mecenas, chodząc po pokoju — tak rzeczy nie stoją, pod spodem jest co innego.
Sykstus ramionami ruszył, lecz rumieniec go zdradził, zmieszał się sam i oczy spuścił.
— Co do mnie, mogę panu zaręczyć — odezwał się — iż dla tego pragnąłem pozostać, bom się w tych stronach urodził, bo to moja rodzona kraina, a w świecie, wśród obcych, choćby ze stu dukatami, wątpię ażeby sobie rady dał.
— Gadaj zdrów! — odparł adwokat — albo jesteś ciemięga i gnojek, z