Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rze ci nie mogą przebaczyć tego; panna Julja, ta piękna czarnooka panna Julja sama wybiegła za mną, nakazując mi, abym ci porządną za zapomnienie dał burę. Jakże to można przyrzekłszy najuroczyściej zabrać książkę do oprawy, potem o niej zapomnieć i porzucić.
To mówiąc, dobył z opończy książkę starannie usznurowaną. Gdyby był patrzał na Sykstusa, byłby się zapewne zdziwił wyrazowi twarzy, który nie skruchę, ale jakby zdumienie i radość chował. Warka pochwycił żywo książkę i począł ją na wszystkie strony oglądać.
— A! prawda! — zawołał — zupełnie zapomniałem!
— To też się panna Julja srodze gniewała — dodał Sieboń.
— Winienem — mruczał Sykstus, w ręku ściskając książkę — winienem.
— I to pewno nie pierwszy raz — podał garbus, — bo wszystkie pan-