Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

gnęła mu białą rączkę, którą on pocałował i — uciekła. Garbus jeszcze raz zapewniwszy się, że Heroinę ma w zanadrzu, uszczęśliwiony powrócił do wozu.
— Ha, no! — rzekł w duchu, — nie dziwuję się Warce, że głowę postradał przy tak pięknych pannach. Jam tu ich trzy widział, a niewiedzieć którą wybierać.
Heroina tedy pojechała do miasteczka, pielęgnowana starannie przez drogę. Było już późno w noc, gdy Sieboń się dostał do domu, a tego dnia do Żółtkiewicza już iść było nie można, przespał się więc w gospodzie, i jak dzień, pośpieszył na górę. Tu zastał Sykstusa nad papierami już i razem przy czarce mleka. Sieboń był w najróżowszym humorze. Ledwie zrzuciwszy opończę siadł, i uściskawszy towarzysza, rzecze:
— Widzisz, kochanku, jaki to z ciebie trzpiot i pędziwiatr. W Gó-