Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Nazajutrz rano Sieboń miał być odprawiony do miasteczka, i już się na furkę pod stajnią wdrapał, gdy go pod dwór piękna panna Julja przywołała. Garbus, któremu się nie trafiało by go tak piękne oczy wabiły i tak miły głosik się domagał, o mało nie spadł z furki, chcąc stawić się najrychlej na rozkazy. Piękna panna trzymała w ręku książeczkę podartą i powiązaną sznurkami, ale znać dla bezpieczeństwa, aby się nie roztrząsnęła przez drogę, przypieczętowaną.
— Przepraszam pana — rzekła do Siebonia — wszak pan podobno w jednym domu mieszka z panem Sykstusem Warką.
— A tak, proszę pani, a tak.
— Uczyń że mi tę grzeczność, to taki roztargniony, nieznośny chłopak, że nigdy nie pamięta co przyrzecze. Natrzyj mu pan uszy dobrze! Obiecał mi moją Heroinę Chrześci-