Przejdź do zawartości

Strona:PL JI Kraszewski Ewunia.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

środkami, jakich użyć wypadałoby ojcu to oznajmić, chwycono się w końcu najmniej godziwego, który po wsze czasy służył ludziom bojaźliwego serca, a jadowitych usposobień.
Jednego wieczora, gdy podczaszy siedział sam jeden w tak zwanej kancelarji swej, i prawdę powiedziawszy, nad papierami drzemał, wszedł posłaniec, który zwykle do miasteczka jeździł po listy na pocztę i przyniósł ich kilka zawiniętych w czystą szmatę, którą z za sukmanki dobył. Ucałowawszy rękę podczaszego, złożył je na brzeżku stołu.
Podczaszy spytał o drogę, i powietrze, o zepsuty mostek, o targ w miasteczku, kazał posłańcowi dać wódki kieliszek, a sam nałożywszy okulary, zabrał się do czytania korespondencji.
Listów zwykle przychodziło niemało, bo więksi właściciele ziemscy,