Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Dowiedzieć się o tém od pułkownika nie było nadziei ani sposobu, musiał sobie głowę łamać nad tą zagadką... W świecie, w jakim się obracała hrabina Julia, młodzieży do wyboru, w razie fantazyi, było podostatkiem... Miałżeby czémś nieznaném sobie nad nią być wyższym?
Największa zarozumiałość nie dozwalała tego przypuścić. Pogrążony w myślach powlókł się pan Adolf nawet nie między wesołych kolegów, choć w kieszeni miał pieniądze siostrze wyłudzone, ale do domu...
Domem pana Adolfa był nędzny hotel, do którego się przeniósł niedawno po pewném nieporozumieniu z gospodarzem, u którego lepsze najmował mieszkanie. Miał nadzieję ztąd się wydobyć, sam nie wiedząc dobrze jakich środków ku temu użyje. Piérwszą było rzeczą teraz obmyślić takie zużytkowanie kilkuset złotych tkwiących w kieszeni, aby ich jak najwięcéj pozostało... Długi były doskwierające nie tak jednak pilnie jak wmawiał siostrze, małemi zaliczkami dawały się zaspokoić natarczywości do czasu... Trzeba się było przedewszystkiém o przyzwoitsze starać mieszkanie. Uczuł to najmocniéj wchodząc do pokoiku na trzeciém piętrze, ciasnego i zarzuconego gratami ocalonemi...
Padł na krzesło, rozmyślając może po raz pierwszy od dawna paważniéj nieco nad sobą