Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/585

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Nie śmiem prosić w kumy pana pułkownika — rzekł Adolf kręcąc kapelusz w ręku — ale żonie mojéj byłoby bardzo przyjemnie....
Leliwa parsknął i pokazał na nogi obrzękłe, a potém się uderzył po kieszeniach, dając poznać, że z nich niewieleby się wydobyć dało.
— Co wam po mnie! zawołał. Ja z głodu nie mrę, chwała Bogu, ale pachoł, choćbym chrzestniakowi dał prezencik i matce, niewielebyście skorzystali.
— Nam już o to nie chodzi, zawsze honorby to był dla nas, dodał kłaniając się gość.
— Proścież Pana Boga, aby nogi mi służyły. Nie odrzekam się stanąć w kumy, ale to naówczas tylko, gdy wszelką stracicie nadzieję znalezienia sobie czegoś pokaźniejszego....
— Na wszelki wypadek, pan pułkownik nie wzdragałby się z panna Gertrudą? spytał Adolf.
— A! nie! wcale nie! osoba przyzwoita i przyjaciołka księżny Adamowéj, co wiele za nią przemawia — tylko gdzie ty jéj będziesz szukał? Ja nie wiem gdzie się po śmierci matki podziała — dokończył Leliwa.
— Żona moja z nią dobrze, wyszuka gdy będzie potrzeba.
Chciał już odchodzić, gdy Leliwa dołożył: