Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/549

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Teraz co do jéj charakteru — jest w nim wiele siły i energii, źle często użytéj, jest upór niesłychany, jest kunszt wielki pięknego udrapowania się zawsze....
Oto wszystko, com cioci chciał powiedzieć, dołożył Lambert i wstał z krzesła.
Kasztelanicowa słuchała jeszcze przerażona, ręce zaciskając.
— Lambercie — czyż to być może?
— Ciotka mnie zna, fałszem się brzydzę, a dodam to tylko, że niezmiernie łagodzę całą tę sprawę.... która w innych ustach wydałaby się wcale odmiennie i daleko czarniéj.
Ręką powiodła staruszka po czole.
— Możeż to być? powtarzała — ona! dla któréj Laura była matką, żeby takim podstępem, taką zdradą się jéj chciała wywdzięczyć?
Zmilczał hrabia.
— Niewiele miałam dla niéj sympatyi — dodała staruszka — ale nie posądzałam nigdy o taką nikczemność.
— Nie jest winna, że nie ma serca! szepnął Lambert. Żal mi jéj — bo iść tak całe życie, nie kochając nikogo, to okropne. Ksiądz jeden, choć nie bardzo orthodoxus, powiedział, że lepsza jest najgorsza religia, niż żadna; ja powiem, com może gdzieś przeczytał, że lepsza miłość najgorsza, niż żadna.