Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/548

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

cie zalotną, a ja gorącéj krwi, bo co do serca, to żadnego nie miało udziału w téj sprawie.
Kasztelanicowa chciała mu przerwać.
— Niech-no ciocia słucha, dodał: daje słowo honoru, że mówię świętą prawdę.
Otóż kochaliśmy się niby i byliśmy z sobą już tak blizko, że mogło się to dla niéj skończyć bardzo smutnie, dla mnie upokarzająco. Nie winię jéj, chociaż ja nie byłem zuchwalszym. Przypadek, a potém rozwaga, wyjazd z kraju, sam wiek zerwał tę dziecinną swawolę.
Aniela mi tego darować nigdy nie mogła; niedawno jeszcze powiadała mi, że zemstę, którą poprzysięgła, do śmierci w sercu zachowa. Doświadczyłem jéj za życia mamy, czuję ją nad sobą do dziś dnia.
Byłem zmuszony powiedzieć o tém cioci, bo to jéj wytłómaczy wiele rzeczy zbyt widzianych jasno i malowanych fałszywie. Cierpiałem i cierpię prześladowanie, nie dając poznać, że je czuję. We Florencyi, gdyśmy byli z mamą, Aniela jeszcze próbowała zmusić mnie do powrotu ku sobie....
Wszystko to niech zostanie między nami. Lituję się nad nią, nie mogąc nawet się gniewać, choć wiele, wiele zrobiła mi złego....