Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

praszać u znajomych? alboż ty mi nie możesz pomódz?
Zamilkł spoglądając ostro na siostrę, któréj twarzyczka przybierała wyraz oburzenia.
— Dolciu! zawołała energicznie — pieniędzy ci nie dam; moją powolnością i ofiarami wprowadziłam cię na zgubną drogę. Ty mnie zabijesz! Jakże ci nie wstyd żyć cudzym kosztem, żebraniną? Nie czujesz że ty jak cię to poniża!
Adolf się uśmiechnął.
— E! słuchaj-no ty, Nielka: ja to wszystko sto razy już słyszałem; przestań raz dawać mi z trojnoga te nauki moralne. Ja chcę żyć i mam do tego prawo!..
Niechby mnie byli zostawili w ubóztwie, możebym się był nauczył skąpić, — nagle rzucili mnie wśród drogi, odmawiając wszystkiego, z tą lichą posadą kancelisty z parą tysięcy złotych! Dawaj sobie rady! Mogli byli i powinni zapewnić mi lepszy los. U nich rządca bierze dwadzieścia tysięcy pensyi; oni na fraszki tracą tyle, ile mnieby na uczciwe utrzymanie stało!!
— Dolciu! co pleciesz! przerwała siostra — jakie oni mają obowiązki obdarzać próżniaka? To, co zrobili dla nas, to z łaski; winieneś i za to wdzięczność.