Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/498

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Pani hrabina, gdzie-to! żebyś widziała jaki ekwipaż, jakie rumaki! Służba paradniejsza niż my.... a ja w dziurawych bótach, piechotą. Otoż to sprawiedliwość!
— Milczałbyś! zahałasowała pani Siennicka: gdybyś był statkował, pewnieby ci się też nie tak źle działo....
Adolf ręką rzucił i plunął. Żeby się choć poskarżyć i wypłakać, choć spróbować czy się co nie da wyzyskać, poszła raz sama jéjmość do hrabiny Zdzisławowéj.
Ale tu przystęp był trudny. Służący go najprzód odmówił zupełnie, gdyż jak powiadał, osób tego — stanu nie przyjmowano. Zmiękczony poszedł z nazwiskiem, a hrabina Aniela naznaczyła termin przyjęcia nazajutrz o takiéj godzinie gdy — męża nie było.
Wyczekawszy się tego dnia w przedpokoju, z oczyma łzawemi weszła pani Adolfowa, i zimno bardzo przyjęta, opowiedziała smutne swe dzieje.
— Pani jesteś sama winna losowi swemu, odezwała się zimno Aniela: jak można było wychodzić za człowieka, którego własna rodzina wyrzec się była zmuszona? Ja jestem jego siostrą, znam go najlepiéj, a nie mogłam z nim zachować stosunków....
— Wszystko to prawda — odparła Siennicka — pani moja, trzeba mieć litość i nad win-