Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/427

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

„Mój mąż, który ma talent zachwycać się tém co mnie bawi, choć oblewa się potém i wypija wiadra limonady — jest zupełnie szczęśliwy.
„Towarzystwo nasze.... z Warszawy, które nas tu napędziło, dla nas i w ogóle dla ludzi mało dostępne. Pojmuję to, że pewna duma, ran i blizn odsłaniać nie dozwala....
Zal mi ich serdecznie, lecz z pociechą, nawet z roztargnieniem jak z jałmużną zbliżyć się do nich nie można — boby ich nie przyjęli. Hr. Laury nie widziałam; mówią, że osłabiona jest jeszcze i wielce złamana....
„Przejeżdżając przez Wenecyę, mieliśmy niespodziankę. Na placu Ś-go Marka spotkałam księżniczkę Martę uwieszoną na ręku pięknego bruneta, który wesoło bardzo zabawiał ją. Na niéj też wcale nie było znać, że tak straszne salto mortale przebyła. Byłabym jéj nie poznała, tak wyglądała trzpiotowato, tak dziwacznie była strojna: ale ona zobaczywszy mnie, cofnęła się z krzykiem. Cavaliere spojrzał na nas groźno, i ruszyli co żywiéj do gondoli około hotelu Luna, aby się już z nami nie spotkać....
„Słyszałam przypadkiem, że stary książę miał przybyć nazajutrz z papierami, i że ta miłość romansowa miała się uwieńczyć ślubem. Panu młodemu pierwszego spotkania się z księciem Ignacym nie zazdroszczę.