Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/411

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

była nadzwyczaj pociągająca — licho wie czém, bo nie bardzo ładna! Poszła była za mąż, chciałem przystać za przyjaciela domu — nie dała mi przystępu. Owdowiała, nie było sposobu.... no, i na złość familii ożeniłem się z nią.... Teraz mi życie tak zatruła....
Splunął pan Adolf, ale, jak się zdawało, nie po téj truciźnie, tylko po wódce, którą mocno od niego czuć było.
Leliwa stał i patrzał niemal z politowaniem.
— Jużem się kochanéj familijce, dodał wpół sam do siebie pan Adolf — dobrze raz przysłużył; a poczekawszy — nieskończone to jeszcze — potrafię lepiéj!!
Pan pułkownik wie, że tę sławną ucieczkę księżniczki Marty, to ja arranżowałem. Słowo daję! bezemnieby nic nie było....
Rozśmiał się mściwie.
— Wątpię, żeby to pan pułkownik wiedział, że ja miałem z nimi także od żony dać drapaka.... Wszystko się o to rozbiło, że zazdrośnica wyszpiegowała mnie na schadzkach z ładną dziewczynką, któréj chciałem towarzyszyć.... Zdrajczyni zamknęła mnie na klucz i chciała zaraz dać znać do pałacu o ucieczce projektowanéj, tymczasem nie wpuścili jéj — księżniczka dmuchnęła z moją Józią, a ja na lodzie osiadłem....