Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/397

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dać pod nim, a upadłszy nawet jak Chrystus, wzór nasz, dźwignąć się i nieść go daléj...
Potrzebna jesteś nam, synowi.
— Nikomu! na nic! przerwała płacząc Laura.... Woli nie mam i mieć nie chcę — czyńcie z sobą i ze mną co się wam podoba, jestem martwym klocem drzewa.
Rozmowa ta, w któréj się wylać mogła po raz piérwszy zbolała matka, przyniosła jéj ulgę istotną. Zasnęła po niéj spokojniéj, doktor znalazł ją nazajutrz silniejszą nieco; można było przewidzieć już kiedy wstanie i wyjazd będzie możliwy.
Kasztelanicowa nie sprzeciwiała mu się. Chciała najprzód namawiać ich na wieś do siebie, Aniela przekonała ją, iż to schronienie nie przyniosłoby potrzebnego roztargnienia, a przedłużało bolesne wspomnienia.
Wybierano się więc do Włoch, do Szwajcaryi, gdziekolwiekbądź, bo ani hr. Laura, ani jéj syn nie mieli do żadnego miejsca szczególnego pociągu. Jak w innych rzeczach tak w tém stanowiła Aniela, która do rady dopuściła Zdzisława i dozwoliła mu wybór uczynić.
Dla czego on głosował za Florencyą, trudno odgadnąć, gdyż ta stolica sztuki z czasów odrodzenia, nie mogła go wabić pomnikami