Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/396

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Upokorzonego winowajcę widzisz przed sobą — zawołała głosem, płaczem przerywanym hr. Laura — winnam wszystkiemu ja!! Pan Bóg ukarał zarozumiałość moją; lecz czemuż nie cisnął gromem na mnie jedną? dla czego pocisk odbił się na moim najdroższym, na domu, na rodzinie, na poczciwéj sławie naszéj, przez wieki strzeżonéj.
— Siostro droga — nie dając jéj mówić dłużéj poczęła kasztelanicowa, — nikt pewnie ciosu tego nie czuje mocniéj nademnie; lecz tylko głupota ludzka może hańbą cisnąć na nas. Niewinni jesteśmy! nie splamiliśmy się niczém i daliśmy się ufni uwieść pozorom cnoty, daliśmy się oszukać.... nie zawiniliśmy ani przed Bogiem, ani przed ludźmi. Chciałaś dla syna co najlepszego w świecie znaleźć, zapomniawszy o tém, że cichym wodom wierzyć nie można....
— Uparta byłam! ukarał mnie Bóg — przerwała hr. Laura. Lambert się opierał, tyś miała przeczucie, albo raczéj jaśniejszy od mojego wzrok, ja jedna byłam ślepą....
O! ulituj się nademną....
Znowu padły sobie w objęcia.
— Lauro kochana, zawołała siostra, krzyż Pański trzeba przyjąć z pokorą, ale nie upa-