Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/394

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

la zawiadomiła o wszystkiém kasztelanicową. Zdało się to jéj obowiązkiem. Lambert nie wiedząc o tém, wysłał także z suchym, krótkim opisem faktu list do ciotki....
Zaledwie wiadomość doszła do Zagórzan, téjże godziny kazała kasztelanicowa sposobić wszystko do podróży, rozstawić konie, zamówić następne na pocztach. Sama z panną Justyną i jednym sługą, lekkim powozem, bez żadnego pakunku ruszyła przede dniem, nagląc ludzi o pośpiech.... Przez całą drogę nie przemówiła słowa, siedziała skryta w głąb powozu, modląc się i płacząc....
Była przybita, upokorzona, obawiała się spotkać twarzy znajoméj. Przybywszy do Warszawy, nie zajechała do pałacu, wysiadła w hotelu, i kazała się pieszo zaprowadzić małemi uliczkami — chcąc najprzód widzieć się z Lambertem....
Przypadek zrządził, że czujna Aniela najprzód się znalazła na jéj spotkanie i wzięła ją do swego pokoju.
Tu nie czekając pytań, opowiedziała wszystko, dodając, że i hrabina i Lambert są tego zdania, iż się im na czas jakiś z kraju należy oddalić. O sobie nie wspomniała wcale, i późniéj dopiero, skromnie, cicho dodała, że za