Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/388

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Stać się to bardzo może, iż się gdzieś spotkamy, przemówiła księżna — ja, i mój mąż naturalnie, chcemy gdzieś wyjechać, a gdyby z podróżą miodową dał się dobry uczynek połączyć...
— Mnie nawet bez miodowéj podróży już uczynek miłosierny cięży — mam szczęście — mruknął Zdziś.
Nadchodzący gość nowy przynosił świeżą wiadomość dodatkową, pochodzącą z jak najlepszego źródła, bo od księcia Ignacego, który już list miał z drogi odebrać od córki i wzywać prawnika dla zajęcia się formalnościami rozwodowemi. Prawnik opowiadał poufnym przyjaciołom, że Włoch, który porwał księżniczkę, nazywał się markiz Paolo C...eti — że pochodził z familii starożytnéj, ale zubożałéj. Znajomość z księżniczką Martą miał zrobić w San-Remo, obok mieszkając, tak, że dwa ogrody z sobą się stykały. Pani Szordyńska nigdy go nie widziała i nie wiedziała o nim i t. d.
Zbiegła para miała oczekiwać w Wenecyi na papiery i ślub, na który i książę musiał jechać. Słuchano tych szczegółów nowych z zajęciem wielkiém, a hrabina Julia skonkludowała, — iż te „S-te Nitouche“ jak hrabianka Marta, są najniebezpieczniejsze w świecie....
Zdzisław z nudów zaproponował grę i stolik zielony postawiono w drugim pokoju; hrabina