Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/373

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Stróż wrot ruszył ramionami, dawał do zrozumienia, że mówić mu nie wolno.
Pułkownik postawszy chwilę, pomyślawszy, zwrócił się do księcia Ignacego. I tu drzwi były zamknięte dla wszystkich, nawet dla niego.
Informacyi bliższéj nie było zasięgnąć od kogo, wielce strwożony pojechał do młodych księztwa Adamowstwa.
W progu saloniku swego stała czatując na niego już Eliza.
— Na miłość bozką! nie bierz mnie na tortury, mów — co to za szalona plotka?
Pułkownik wszedł rozstawiając ręce i — nie rzekł słowa.
— Co to jest? pytała piękna młoda pani, któréj twarz to gorzała, to bladła.
— Nie wiem nic — odezwał się pułkownik — brama pałacu zaparta dla wszystkich, rozkaz nieprzełamany. Ludzie milczą. Książę Ignacy nikogo nie przyjmuje....
Książę Adam, który dla żony gotów był na najnierozsądniejsze ofiary, wysłany na wzwiady, powracał właśnie zdyszany, ale nie bez pewnéj zdobyczy.
— Przekupiłem służącego, zawołał w progu. Nie ma wątpliwości, że młoda pani w nocy ze swą faworytą służącą uszła — z kim więcéj, tego nikt powiedzieć nie umie.