Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/363

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i widząc, że się nie wyprosi żonie, która śpiesznym krokiem odeszła, rzucił się na stary materac leżący w kącie.
— A szpieg podły! powtarzał po cichu.... No — rozrachujemy się my z jéjmością....
Po chwilce spojrzawszy na okno, przyszła myśl uwięzionemu wydobyć się przez nie z niewoli. Okno było wysokie, przystawił pod nie co znalazł pod ręką, wdrapał się do góry i — runął z wysokości téj, z hałasem takim, że Krystyna kucharka, mająca pewne instrukeye, przybiegła.
— Co pan tam wyrabia! zawołała przeze drzwi, to nic nie pomoże. Proszę siedzieć cicho; oknem się nie dobyć z pierwszego piętra, a tam stróż stoi, który pilnuje!
Pan Adolf pozostał na materacu, potłuczony, zły, nie mówiąc już słowa....
Siennicka tymczasem wybiegłszy z domu szukała dorożki, któréj znaleźć nie mogła; potém znalazłszy ją, gdy przyjechała do bramy pałacowéj, zastała ją zamkniętą. Stróż obwieścił, że młoda pani jest chora, i nikogo o téj godzinie puszczać nie kazano.
Na nalegania nieznajoméj sobie kobiety i zapewnienie, że idzie o najważniejszą sprawę tyczącą się hrabiny, obojętny człek ruszając ramionami odpowiadał:
— Niech pani się jutro pofatyguje.