Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/362

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

samowar się nie zagotowywał, brakło to tego, to owego, była dziewiąta gdy dopiwszy prędko drugą filiżankę, zerwał się z siedzenia Siennicki i chwycił za kapelusz.
— Momencik tylko — odezwała się żona — chodź, mam ci coś pokazać....
— Dokąd?
— Ale do drugiego pokoju! śmiejąc się złośliwie zawołała Siennicka — oto tu, chodź!
Przeszedłszy przez sień, otworzyła drzwi do pokoju od tyłu, z oknem małém u góry, gdzie zwykle różne rupiecie składano. Adolf wszedł, popchnęła go daléj dodając szydersko:
— Patrzże, ot tam, na prawo w kątku....
I nim mąż miał czas się opamiętać, drzwi były na rygiel zamknięte.
— Cóż to za głupi żart znowu! krzyknął podbiegając do progu Adolf.... otwierajże!
— Siedź mi cicho! zawołała żona, o jedenastéj miałeś ze swą kochaną Józią uciekać, pomagając do wykradzenia markizowi.... Wiem wszystko!! Jeśli mi hałasować będziesz, wezwę pomocy policyi i oddam cię w jéj ręce — ty łotrze jakiś!...
Milczeć mi — ja wiem co mam począć. Podła zdrada, do któréj chciałeś służyć, nie powiedzie się.
Kilka razy z całych sił targnąwszy drzwiami, zrozpaczony pan Adolf jęknął, kląć począł,