Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/323

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przed matką moją tak się dziwnie układać umie.
— A z tobą?
— O! ze mną sobie nie zadaje tyle pracy, rzekł Lambert smutnie; — mnie okazuje dosyć wyraźnie, że jestem dla niéj mężem narzuconym!
Ruszył ramionami.
— Na prawdę, dodał, mama się daleko więcéj z nią żeni niż ja.... zatém ona może potrafi to zadanie smutne rozwikłać.
Kasztelanicowéj łzy stanęły w oczach, które ukryć się starała.
— Żal mi cię serdecznie, rzekła; ale nie mogę zaprzeczyć, że matka twoja, ze swojego punktu widzenia, ma słuszność. Szuka ona więcéj matki dla przyszłego pokolenia, niż żony miłéj dla ciebie; bierze tę istotę nierozwiniętą jeszcze, wpół dziecinę, aby ją tak wykształciła jak mieć pragnie. Pragnie dobrego.... choć ludzka rzecz mylić się, niestety! Ja się pocieszam tém, że Pan Bóg matkom dał instynkt, i że on teraz, jak zawsze, okaże się nieomylnym....
— Daj Boże, aby tak było — odparł Lambert. Widzi ciocia, że się poddaję woli mamy, mimo wstrętu i obawy; więcéj odemnie wymagać nie można. Powtarzam tylko: daj Boże, aby instynkt się okazał mniéj mylnym, niż