Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/285

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ludwik mi już zwiastował, z czém książę przychodzisz zapewne. Wielki to dla nas zaszczyt, wierz mi książę, bo my umiemy cenić wielkie jego przymioty, i ten charakter szlachetny, i tę nieoszacowaną skromność jego.... lecz ani ja, ani ojciec nie chcemy dziecięciu naszemu ukochanemu, zadawać gwałtu. Niech Eliza stanowi.... to od niéj zależy. Ludwik gorąco jest za księciem; ja mogę mu zaręczyć, że będę najszczęśliwsza, powierzając w ręce jego los córki..... lecz niech Eliza wyrokuje.
Spojrzała ku drzwiom bocznym hrabina, w których portyera się poruszyła; hrabianka wchodziła bardzo powoli, zapinając starannie ostatni guzik rękawiczki. Twarz miała uspokojną, poważną, pełną energii. Na widok jéj wstał żywo zarumieniony książę.
— Mówcie państwo swobodnie — odezwała się hr. Julia, ruszając się z kanapki, — zostawiam ich samych.
Eliza stała naprzeciw księcia Adama oczekując, aby przemówił, i zdając się bawić jego zakłopotaniem.
— Cóż książę masz mi powiedzieć? odezwała się. Ojciec mi tajemniczo zapowiedział jego przybycie, mama coś niejasnego mówiła.... Czekam....