Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/279

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Nie dokończyła, a po namyśle wstrząsając się, rzekła gwałtownie:
— A! ale to chyba nie może być!
— Ja sądzę, że to doprowadzę do skutku, zimno mówiła Eliza; — nie mam nic innego, a wypada mi dla tego samego iść za mąż, aby ani on, ani ta jego familia nie pomawiali mnie, żem na niego czyhała. Wiedziałam doskonale, że się ze mną nie ożeni. Kochałam go, kocham, będę kochała póki życia....
— O! Liziu! nie mów: póki życia — zamruczała matka, oczy spuszczając.... Tak.... chce się kochać życie całe — a niepodobna. Rajskie jabłka gdy padną pod nasze nogi na ziemię — plamy na nich dopiero dojrzy oko....
— Ja bo i z plamamibym kochała, mamo!
To mówiąc wstała Eliza.
Przez dni kilka książę nie ośmielił się przyjść; zaproszono go na obiad. Nie śmiał wierzyć szczęściu. Po obiedzie, na którym nikogo nie było, oprócz pułkownika, hrabianka wzięła go na przechadzkę po drugim salonie.
— Znowuś mi książę zdezerterował — rzekła.
— Boję się i natrętnym być — to raz, i żeby mi się co nie przywidziało....
— Cóż takiego?
Zarumienił się skromny człek i obawiał wyznać....