Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/276

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Nie uląkłbym się takiego szczęścia, choćby najdrożéj opłacić! rzekł grzecznie książę Adam.
— A zatém proszę rankami do nas przychodzić na lekcye, ciągnęła hrabianka. Będzie to może szkoła Lankastra, bo jabym się od księcia rada nauczyć téj jego skromności, któréj nie mam....
Bez żartu — dodała — nie zapominaj pan o nas....
Wstała rzucając mu wejrzenie chłodne, ale pełne miłosierdzia.
Znajomi zaczęli żartować z biednego księcia, którego czasem nazywano kopciuszkiem, że Eliza chce na nim próbować, czy jéj oczy kamienie kruszyć mogą.
— Nie wiem na co się jéj nowe próby zdały, dodał ktoś z boku, kiedy dokazała przecie najdzielniejszéj, zawróciwszy głowę Lambertowi.
— Nie musiała jednak całkowicie się powieść próba, gdy hrabia posłuszny matce, ma lada dzień się zaręczyć z księżniczką Martą.
Tak rozmawiano na balu, a po nim drugiego dnia posłuszny książę był w salonie hrabiny Julii.
Ta ciągle w najgorszym humorze, a oprócz tego wstręt zawsze mając do księcia Adama, bo się jéj powierzchowność jego nie podobała,