Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/261

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Mamo kochana, czyż jedna Marta jest dla mnie na ziemi?
— Wierzaj mi — jedna! odparła matka — w mojém przekonaniu drugiéj podobnéj w takich warunkach, nie znajdziesz....
— Nie mogę się przezwyciężyć — przerwał Lambert stanowczo — niech mama zlituje się nademną...
Rozmowa coraz żywsza, nalegania coraz gwałtowniejsze skończyły się tém, że na ostatnie już nie odpowiadając, hrabia nagle wyszedł z pokoju....
Sceny téj pomiędzy matką a synem świadkiem niepostrzeżonym była panna Aniela. Napawała się z rozkoszą cierpieniem znienawidzonego człowieka. Gdyby Marta mu się podobała, usiłowałaby pewnie szkodzić i rozrywać ten związek: wiedząc, że miał ku niéj wstręt i obawę, nalegała na hrabinę o pośpiech, a miała na nią wpływ wielki. Zaledwie hr. Laura usiadła smutna po wyjściu syna, rozkołysana aż do gniewu niemal oporem jego, wnet się wsunęła Aniela.
— A! cóż to pani mojéj drogiéj? — odezwała się podchodząc ku niéj. Znajduję ją tak pomieszaną.... czy co zaszło?
— Nic, nic, moje dziecko — odpowiedziała hr. Laura. Zaszło to, coś ty mi poniekąd przepowiadała — Lambert, który był dla mnie naj-