Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/247

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Dzień dobry, krzyknął głośno — ale otoż nowina, ébouriffante!...
Julku, jeden z twych najwierniejszych adoratorów, Zdziś, pali głupstwo monumentalne! Wiesz? żeni się, je vous le donne en mille.
Eliza poskoczyła do ojca.
— Papciu? z kim — na Boga!
— Z panną Anielą Siennicką! Sic! Tak! kto nie wierzy, niech wyjdzie na miasto u Stępkowskiego piją kosz szampana przegrany w zakład....
Hr. Julia odwróciła głowę.
— Kochana Julko, dodał mąż — widzę, że już nie umiesz jak dawniéj adoratorów swych trzymać w ryzie. Ten ci się wyemancypował — kompromitująco!... Cha! cha!
I hrabia salatując na wszystkie strony, pośpiesznie wybiegł z salonu.
W istocie dnia tego mówiono po całém mieście tylko o cudzie, jaki się stał, że orędownictwem niewiadomego patrona, bogaty Zdziś, milionowy Zdziś, żeni się z panną niemającą absolutnie nic oprócz oczu czarnych jak przepaść i niezgłębionych jak ona.
Na hrabiego Zdzisława rzuciło to blaskiem pewnéj oryginalności, która nigdy ludziom próżnym nie bywa wstrętliwa. Nie mogąc czém inném, dobrze się pochwalić bodaj dziwactwem niebywałém....