Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/243

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wsze niby trwającym romansie hr. Julii z pięknym Zdzisiem, który szydersko nawet obiecywał jednocześnie z nią odbyć podróż do Szwajcaryi czy do Włoch; przewidywał więc jakąś konjunkturę tragiczną. Hr. Laura wzywała go, aby podzielał jéj radość, aby winszował: Leliwa siedział oniemiały.
— Niechże się, droga pani moja nie dziwuje mojemu osłupieniu, rzekł w końcu pułkownik. Gdyby mi pani oznajmiła, że dzwonnica kościoła żeni się z wieżą ratuszową, doprawdy nie wiecéjby to mnie zdumiało.... Panna Aniela milcząca, niepatrząca, jak cień przemykająca się ta zagadka.... i....
— Pułkowniku! Opatrzność boża, — odezwała się hrabina — błogosławieństwo niebios, które cichą cnotę nagradza.... wierzaj mi!
Skłonił głowę Leliwa, skrócił wizytę i strzałą popędził do hrabiny Julii. Nie myślał wcale być posłem i pierwszym zwiastunem, lecz ciekaw był, czy ta wiadomość nie wtargnie właśnie w jego obecności.
W salonie hrabiny nie było, wyszła na moment, zostawując Elizę samą, z całym pocztem adoratorów: z Jeremim, Romanem i Tadziem, otaczającymi piękną zwodnicę, która na nich patrzała z góry i szydziła bezlitośnie. Zobaczywszy pułkownika, rada była staremu może, iż trochę dywersyi przyniósł z sobą. Opu-