Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/241

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Zobaczywszy Lamberta uśmiechnęła, się z ironią, złością i dumą.
— Przychodzę pani powinszować, odezwał się zimno hrabia, a razem.
— Jeżeli hrabia myślisz — zawołała nagle mu przerywając Aniela, że ja, dostąpiwszy tak wielkiego szczęścia jakiem jest zaślubienie p. Zdzisława, wyrzeknę się pamięci przeszłości, poprzysiężonéj zemsty, mylisz się mocno. Nie zmienia się nic, nieprzyjaciel zyskuje tylko siłę nową, sprzymierzeńca, nowe stanowisko....
Dopóki ja żyję, póki jesteśmy na świecie — walka nie ustanie....
Lambert skłonił się obojętnie, nie przywiązując jakby żadnéj wagi do tych wyrazów.
— Jeżeli jestem dziś z czego szczęśliwa — dodała Aniela z zajadłością obudzoną chłodem przeciwnika, — to z tego, że więcéj szkodzić, srożéj dokuczyć, boleśniéj się pomścić będę mogła.
Hrabia skrzywiony nie odpowiedział; dobywał powoli z kieszeni list Zdzisława, który mu powierzył Adolf.
— Brat pani — rzekł — nie w porę się dziś właśnie wybrał przezemnie wyzywać Zdzisława.... Jeździłem w tym interesie — mówił obojętnie Lambert, — a że szczegółom, jakie mi opowiadał wierzyć nie chciałem, bom nie przypuszczał, ażeby panna Aniela surowa i ostroż-