Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

młodzieńczą twarz czyniły miłą. Brakło jéj charakteru wybitnego, może nie dla tego, że go mieć nie mogła, lecz że się z nim wydawać nie chciała...
Z powierzchowności można go było wziąć zarówno za nauczyciela jakiegoś kunsztu, za jednego z tych nielicznych artystów, którzy pokorą pokrywają dumę, lub za wiejskiego obywatela.
Lambert zobaczywszy wchodzącego, ruszył zaraz ku niemu, i z wielką uprzejmością witać go zaczął. Choć gość był bardzo młodym jeszcze, bo nie zdawał się mieć nad lat dwadzieścia kilka, z pewném poszanowaniem dla niego wstał spostrzegłszy go pułkownik, podniosła się na powitanie hrabina i z widoczną życzliwością rękę ku niemu wyciągnęła.
Obcy byłby się zdziwił słysząc, że temu niepozornemu i tak nieśmiałemu człowieczkowi, dano tytuł książęcy. Ponieważ drzwi już stały otworem do sąsiedniego jadalnego pokoju, w którym owa blada panna Aniela krzątała się około herbaty, — hrabina zapraszając gości za sobą, posunęła się naprzód, a że książe zatrzymał się nieco z Lambertem coś mówiąc po cichu, pułkownik skorzystał z tego i pociągnął za gospodynią domu...
Pokój jadalny, do którego się przeniosło towarzystwo, jak salon, jak gabinet, jak wszyst-