Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i przykład tego coby go czekało. Lambert wie — dodała z energią wielką, — że prędzéjbym umarła, niż na podobny związek dozwoliła; że umierając rzuciłabym na niego klątwę, gdyby mi śmiał wprowadzić do domu taką istotę....
Książę pocałował w rękę staruszkę.
— Niech no się pani uspokoi.... niech się kochana hrabina nie irrytuje.... Mówmy, czy może on nabrawszy smaku do takiéj drastycznéj istoty, pokochać moją cichą, bojaźliwą, nieśmiałą gołąbkę?...
Staruszka podniosła głowę.
— Niech się nie kochają, aż po ślubie — dodała żywo — to daleko lepiéj, niż żeby się rozromansowywali teraz, mając począć nie romans, ale drogę życia wspólnego ciężką i trudną....
— Jabym tak Marcię chciał widzieć szczęśliwą! westchnął książę.
— I będzie szczęśliwą, i musi być, o ile na świecie, w warunkach bytu naszego szczęście jest możliwe.... Lambert, ja, otoczymy ją największą czułością i staraniem, aby
....idąc drogą
Na ostry kamień nie trafiła nogą!
Bądź książę pewien, będzie dla mnie więcéj może niż własném dziecięciem! będę dla niéj więcéj niż matką.... powierz mi ją ślepo —