Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
188

jeszcze pełną, Maholich ją doprowadził do garderoby.
Pierwsza twarz którą tu ujrzała była hr. Bronisza. Nie miał on biletu, nie znajdował się na koncercie, lecz stał razem ze służbą oczekując na swą panią, która mu tu być — dozwoliła.
Mógł ją zobaczyć raz jeszcze.
Z drugiej strony trwożliwie zbliżył się książę Rudolf; — dopominając się numeru, aby ułatwić odebranie narzutki i chustki.
Pułkownik właśnie się tem już zajął... Zostawiona sama sobie na chwilę, Rolina zdala uśmiechnęła się przyjaźnie Broniszowi, ale rączkę podała księciu. Chłopak pobladł, tak się uczuł szczęśliwym... Czuł dotknięcie jej ramienia, twarzyczkę jej tuż blisko, oddech prawie. Ręka jej drżała przy jego dłoni, jakby jej szukała. W tem ścisku lekkie dotknięcie niepostrzeżone było tak naturalnem! Rudolf zaniemiał z rozkoszy... Myślał że takby z nią w niemem upojeniu chciał do końca świata pozostać.
U drzwi, przy wsiadaniu do powozu, kolej przyszła na Bronisza, którego rękę ścisnęła Rolina znacząco. Twarzyczka osłonięta koronkową chustką wychyliła się z powozu, uśmiechnęła — wszystkim, i znikła w nocnych mrokach.