Przejdź do zawartości

Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
177

poczęła się tualeta przed wielkiem zwierciadłem, do której posługiwać musiały: służąca, będąca razem kucharką — co ją do funkcyj garderobianej niezbyt zręczną czyniło, i pani Boehm, której najlepsze chęci nigdy kapryśnego dziewczęcia nie zadawalniały.
Z wzrastającą coraz niecierpliwością Rolina spoglądała na zegar.
Byćże by mogło, aby Stach Bronisz, choćby mu za bilety największą sumę przyszło zapłacić, nie umiał ich zdobyć pieniędzmi, stosunkami, bodaj gwałtem i przemocą. W to uwierzyć nie mogła by jej rozkaz został niespełniony, musiałaby zwątpić o swej wszechmocności, i o miłości hrabiego, której była tak pewną!!
Godzina już, już nadchodziła, zaufana w to iż na koncercie być musi, Rolina posłała po dorożkę.
Stała już ubrana zupełnie, z różą we włosach, jak anioł piękna, tą pięknością świetną, zwycięzką, narzucającą się, porywającą serca i oczy, czarującą zmysły, którą się odznaczała — gdy dzwonek dał się słyszeć u drzwi.
— Nareszcie!
Sama wybiegła otwierać.