Przejdź do zawartości

Strona:PL Józef Weyssenhoff - Żywot i myśli Zygmunta Podfilipskiego.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
36JÓZEF WEYSSENHOFF

i rozum, kobieta zaś słabość i zdradę. Wszystko to są narzędzia walki — trzeba o tem pamiętać.
Niech się pan zatem nie dziwi, że ja, sądząc kobiety, przypuszczam najprzód ich wady, czyli właściwości ich natury, skierowane przeciw nam. Zresztą, przyjmując w dziedzinie praktycznej i w sądach o ludziach z dwóch alternatyw ujemną, a raczej opartą na wadach ludzkich, dużo trudniej omylić się, niż wtedy, gdy się przyjmie alternatywę dodatnią, zaufaną, w tak zwaną ludzką dobroć. Ja tam w tę dobroć niebardzo wierzę. Myślę nawet, że cała mądrość życiowa polega na liczeniu się z wadami i ułomnościami bliźnich. Poznać je — to nie studjum bezowocne, jak astronomja, to daje siłę i panowanie. Nigdy kombinacje, oparte na próżności, na zmysłowości, na chciwości ludzkiej, nikogo nie zawiodły. Weź pan chociażby za przykład przesiębiorstwa, które się udają: wydawanie pochlebnych herbarzów, restauracje nocne, loterje. A spróbuj pan założyć z ofiar szkołę, szpital, albo wydawać pismo, poświęcone sztukom pięknym. Świat jest z gruntu zły, trzeba go znać i, o ile kto może, opanować, wyzyskując tę złość, czyli, mówiąc dokładniej, pospolitą naturę ludzką.
Zwiesiłem smutnie głowę.
— Niema w tem nic smutnego — prawił dalej Podfilipski. — Owszem, jest pewna wysoka radość w jasnym poglądzie na świat, w zadowoleniu triumfującego umysłu, w praktycznem powodzeniu teorji, którą sam sobie stworzyłeś i wyrobiłeś.